poniedziałek, 27 lutego 2012

Kuchenne harce na wyjeździe

Niedawno wróciliśmy z 2 dniowego ( niestety :(  ) pobytu na podhalu. Wspaniale wypoczęliśmy, ale najważniejszym punktem tego wyjazdu było otwarcie sie na dobro tamtejszej kuchni.
Nigdy wcześniej nie jedliśmy baraniny - ach! Jakież to było odkrycie!
Swoje pierwsze danie tego typu zjedliśmy w reastauracji Czarny Staw
Cóż .. wiele niepochlebnych rzeczy mówi się o krupówkowych restauracjach. To za drogie, to niedobre, a tu nieświerze etc. W końcu kończy się to tak, że przez okna fast-foodów, typu McD. i KFC, widać siedzące i upchane jedna na drygiej rodziny.
Może i nie jesteśmy wybitnymi smakoszami, ale z czystym sumieniem możemy polecić Czarny Staw. Ceny jak dla nas studentów wydawały się spore, ale i były wprost proporcjonalne do tego co dostaliśmy na talerzu.
Niestety w pierwszy dzień przeprawy przez morze turystów skupiających się na sklepach w sieciówkach (!!!) nie zabraliśmy aparatu, ale oto dania z dnia drugiego :


Zupa grzybowa, pouczeni doświadczeniami dnia wcześniejszego, zamówiliśmy jedną dla nas 2. Niebo!!!!!


Pieczeń barania w sosie paprykowym z kluseczkami góralskimi  - smak cudowny, a baranina rozpływała się w ustach.

I na koniec żeberka M., w sumie to liczył na jedno żebro, a dostał to :) możecie sobie wyobrazić jego minę :) jak na załączonym obrazku - dużo mięsa i świetnie doprawione.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz